2012-01-08

Kilka kartek z historii Massachusetts ...


Zerkamy na zegar wiszący na dworcu w Bostonie na którym widnieje również data. Dzisiaj jest 31 grudnia 2011. Nowy rok zbliża się wielkimi krokami. Czekamy na pociąg, który zawiezie nas do Littleton, do takiego little town :) Zanim do niego wsiądziemy zobaczymy jeszcze jak mieszkańcy Bostonu są dumni ze swojej drużyny Celtics. Wszędzie bowiem roi się od biało zielonych klubowych kolorów.
W wagonie obok nas siedzi osiemdziesięcio kilkuletni żwawy staruszek, który słysząc melodię naszego języka pyta skąd jesteśmy. Odpowiadamy, że z Polski. Starszy pan się uśmiecha i mówi, że jego ojciec przyjechał tutaj ze Lwowa. Pamięta jak ojciec mówił do niego mieszanką rosyjskiego i polskiego. Próbuje sobie przypomnieć słowa, potem zdania. Siedzimy tak sobie razem i słuchamy opowieści sprzed niemal wieku.Na końcu śmieje się i rzuca do nas zniekształconym polskim przez ramię wychodząc powolutku opierając się o swój balkonik:
- Idź wolniej, dalej zajdziesz.
Śmiejemy się do łez bo trafność żartu jest strzałem w dziesiątkę w tej sytuacji.
Wreszcie pociąg zatrzymuje się na stacji na jakimś pustkowiu. Czekamy chwilę, po czym podjeżdża samochód i poznajemy Roba, człowieka sympatycznego i niezwykle miłego. Wiezie nas do swojego domu, gdzie wita nas Jenna, cała gromadka dzieciaków i dwa merdające ogonkami psiaki. 



Nie mamy wiele czasu na podjęcie decyzji bo za chwilę zbliża się godzina wyjścia na sylwestrową zabawę do ich przyjaciół. Idziemy tak jak stoimy. Wszyscy witają nas bardzo serdecznie, zagadują nas o podróż, o plany i są ciekawi świata. Podgryzamy przepyszne smakołyki jakie przygotowały amerykańskie gospodynie na tą składkową imprezę. Dzieci biegają po domu jak zwariowane, gospodarz odpala sprzęt do karaoke i jako pierwszy śpiewa amerykańskie szlagiery sprzed lat. Potem już poleciało reakcja łańcuchową i wszyscy klaszczemy w rytm kolejnych piosenek. Lokalna gościnność opiera się na zasadzie: włóż do kubełka z lodem co przyniosłeś, częstuj się czym chcesz. Czas mija bardzo szybko, trochę wcześniej niż o północy w wielkiej konspiracji odpalone zostają nielegalne w stanie Massachusetts fajerwerki, niby małe, niegroźne ale z powodów oczywistych nie podajemy danych personalnych naszego przesympatycznego gospodarza.

Trzech króli mały false start :)

Szalona zabawa przy karaoke.
 .
Nic nie widziałeś, nic nie słyszałeś... zakazane fajerwerki.


Happy New Year !!!

Nowy rok to również party. Nasza rodzina zabiera nas na noworoczne przyjęcie do młodego polaka, który mieszka tutaj już od kilku lat. W przepięknej scenerii farmy, jeziora i mnóstwa różnorakiego ptactwa spędzamy pierwszy dzień 2012 roku. Rozmawiamy o sporcie, o Polsce i o jedzeniu. Jeśli ktoś zapyta mnie z czym kojarzy mi się Massachusetts to z pewnością będą to borówki z kolendrą i kremowym serem :)






Kolejny dzień spędzamy na zabawie z czwórką niesamowitych dzieci. Gramy w Uno, gry planszowe, bawimy się zdalnie sterowanym helikopterem, robimy wycinanki i samoloty z papieru. Czas płynie szybko, bo poznajemy się lepiej i łapiemy wspólny język, często ten niewerbalny. 
Jenna organizuje nam wycieczkę krajoznawczą, której głównym punktem jest historia Ameryki. Jedziemy w miejsce, gdzie padł pierwszy strzał pomiędzy osadnikami i nacierającą armią brytyjską podczas Amerykańskiej Rewolucji. Most North Bridge w miejscowości Concord jest milczącym świadkiem tego zdarzenia. O tym wydarzeniu Ralph Waldo Emerson napisał (tłumaczenie własne):
" Przez ten skromny most, wzniesiony nad strumieniem,
Ich flaga łopocząca w kwietniowej bryzie,
Tu gdzie pewnego dnia stanęli walczący farmerzy,
Padł pierwszy strzał, który obiegł świat."







Potem odwiedziliśmy miasteczko Concord, w którym to ogromne wrażenie robią wielkie domy mieszkańców a ich wysoki status społeczny widać na każdym kroku. W małej mieścinie na drodze narysowane sa skośnie poprzeczne pasy przejścia dla pieszych. Kierowcy aut zatrzymują się daleko od przejścia w sytuacji kiedy ktoś choćby zbliża się do asfaltu. Piękny zwyczaj i co tu mówić, bezpieczny.



Po drodze jeszcze zakupy i odwiedziny u rodziców Roba. Niezwykle sympatyczni ludzie.Starszy pan okazał się być znawcą Azji, w której pracował przez wiele lat więc wspólnych tematów mieliśmy wiele.
Po powrocie do domu i wspaniałej kolacji obejrzeliśmy zdjęcia z Łotwy i wspólnej podróży Roba i Jenny w Polsce. Piękny wieczór, świetni ludzie i super rodzinka. Chcieliśmy zostać dłużej ale nadszedł na nas czas i trzymając w rękach kanapki i gorącą herbatę od Jenny, znów byliśmy w podróży :)

ps. Pozdrawiamy całą Waszą rodzinę bardzo serdecznie, ściskamy z całego serca i przesyłamy całusy.
Specjalna wiadomość od Radka dla najlepszego kumpla (jak mówił Salem jestem jednym z wielu), świetnego fotografa i mojej bratniej duszy: Jesteś wyjątkowy chłopie i zawsze będę trzymać moje kciuki za Ciebie!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...