2011-09-21

Shabaash India !!

Opowieść o Indiach zaczynamy od wniosku wizowego, który już w trakcie wypełniania coraz bardziej zadziwiał chaosem i bezsensem niektórych pytań (np. czemu jest tam tylko pytanie o dane męża?? co przecież w przypadku wypełniania przez mężczyznę robi się conajmniej absurdalne) lub dopytywaniem się kilkakrotnie o to gdzie było się w Indiach poprzednim razem (dokładnie gdzie, kiedy, z kim, u kogo? ) bez możliwości wyboru opcji byłem/nie byłem w Indiach.... po tych wszystkich trochę dziwacznych pytaniach umieszczonych na 4 stronach przestaliśmy doszukiwać się sensu w kolejnych wymaganych procedurach jak ta o załączenie do wniosku "fikcyjnej" rezerwacji biletu lotniczego (fikcyjnej bo wszyscy wiedzą, że rezerwację w liniach rejsowych zawsze można odwołać w ciągu 7 dni a my przecież będziemy podróżować dookoła świata i nie mamy jeszcze wykupionych lotów do i z Indii) czy też tej o wpłatę pieniędzy przekazem WYŁĄCZNIE poprzez Pocztę Polską :-) (oczywiście ci, którzy mogą złożyć wniosek osobiście mogą równocześnie dokonać opłaty wprost w okienku). Informacja finansowa: opłata za wizę turystyczną wynosi 185 zł.

Małym utrudnieniem dla niektórych może być to, że strona internetowa Ambasady jest po angielsku ale od września 2010 zorganizowali firmę BLS Visa International Services, która za drobną opłatą 40 złotych zajmuje się pośrednictwem w załatwieniu potrzebnego do wjazdu na teren Indii dokumentu. W firmie pracują dwie panie mówiące po polsku oraz kilku "szefów", którzy opanowali polski w stopniu wyłącznie podstawowym  ale spokojnie nie trzeba znać hindu wystarczy średnio zaawansowany angielski i już możemy wyjaśniać sobie nieścisłości, niedopowiedzenia czy też błędne interpretacje (których niestety jest zazwyczaj więcej niż się spodziewaliśmy).

Pośrednictwo pracuje w dwóch blokach czasowych z przerwą na przypuszczalną drzemkę lub/i obiad pośrodku. Od 9-13 przyjmują wnioski a od 15 do 17 wydają paszporty z wizami. Jak zwykle w teorii wszystko wygląda pięknie ale realia potrafią skutecznie wyprowadzić z równowagi i podnieść puls o 100% ;-)

Rozpatrzenie wniosku w naszym przypadku trwało ponad 7 dni roboczych ( a nie zapowiadane 3 dni) i gdyby nie nasza osobista interwencja i desperacka decyzja okupowania biura aż do wydania nam paszportów (z wizami lub bez) moglibyśmy czekać tak jeszcze około miesiąca. Okazało się bowiem, że są one rozpatrywane przez Konsula nie w logicznej kolejności składania wniosków ale w kolejności wylotów z Polski - z drobnymi acz tragicznymi pomyłkami lub niedopatrzeniami gdy ludzie mający wylot następnego dnia nie otrzymywali oczekiwanej wizy bo ich paszport zawieruszył się gdzieś w stertach oczekujących na decyzję dokumentów. My wylot mieliśmy w rezerwacji ustalony na 2 listopada więc znaleźliśmy się na szarym końcu oczekujących i Konsul nie mógł zrozumieć czemu nam się tak bardzo śpieszy z otrzymaniem wiz i zwrotem paszportów - przecież to jeszcze ponad miesiąc czasu. Nasze tłumaczenia o tym, że Indie nie są "pępkiem świata" i nie tylko do Indii człowiek podróżuje musieliśmy podeprzeć potwierdzeniami spotkania w Ambasadzie Amerykańskiej umówione na dzień następny na 8.30 rano. No cóż, trzeba przyznać, że już w biurze BLS można było poczuć prawdziwy  "klimat" Indii, może brakowało tylko zapachów przypraw i muzyki w tle ale za to bezwład, chaos i frustracja wynikająca z oczekiwania na "niewiadomo co" otrzymaliśmy jako gratis do pakietu "wiza+pośrednictwo". We względnym spokoju udało się nam przesiedzieć tam około dwóch godzin ale po 17-tej gdy panie wydające wizy spakowały się i wyszły do domu nerwy zaczęły nam "puszczać". Do tej pory nie wiemy czy nasza nieustraszona postawa miała jakikolwiek wpływ na to, że około 22.30 otrzymaliśmy w końcu paszporty z wklejonymi wizami ale oprócz wypowiadanych głośno myśli na temat czynności wykonywanych/niewykonywanych przez "szefów" biura pośrednictwa chodziły nam również po głowie złowieszcze myśli szturmu na mieszczącą się piętro niżej Ambasadę Indii i wsadzenia konkretnego sztandaru w pewne, sekretne miejsce komuś kto odpowiadał za panujący tam bałagan.   

Myślę, że gdyby nie to, że mieliśmy kilkoro wspaniałych towarzyszy niedoli, wspólnie oczekujących na "wyrok", byłoby nam dużo ciężej znieść całą sytuację a tak już po 4 godzinach w bardzo przyjaznej i coraz luźniejszej atmosferze (jeden z Panów podzielił się nawet "w kółeczko" posiadaną przez siebie cytrynówką :)  wymienialiśmy się kontaktami, ciekawymi uwagami o Indiach i opowieściami o odwiedzanych miejscach. Drodzy współtowarzysze - jeśli to czytacie to bardzo serdecznie was pozdrawiamy i jeszcze raz życzymy udanego pobytu w Indiach - kraju gdzie szczęście ma inny wymiar ;-)))

Shabaash India !! Bravo India !! - o 22.30 wydając nam wizy "szef" firmy BLS cieszył się jak dziecko, że wreszcie może skończyć pracę a my, że nie musimy nocować tam na okropnie niewygodnych siedzeniach... Niestety w jego przypadku najprawdopodobniej sytuacja jeszcze nie raz się powtórzy... a my z kolejnymi odwiedzinami Indii poczekamy do momentu zniesienia wiz dla Polaków :-)

No tak.... była to jedna z wielu lekcji, by nie traktować logiką tego co logiczne nigdy nie było i pewnie nigdy nie będzie.... Myśleliśmy, że tylko nas dotyczy taki stan rzeczy ale okazuje się, że kolega naszej nowej znajomej koczował "pod" ambasadą Indii w Stanach przez dwa dni zanim otzrymał upragnioną wizę.

Wszystkim wyjeżdżającym do Indii życzymy wiele wytrwałości i oby nikt nie musiał zmieniać rezerwacji samolotu tylko dlatego, że gdy my mamy zegarki, to oni mają czas.... a jego nie da się niestety zatrzymać :-)
Myślę, że wobec powyższego hasło promowane przez Ambasadę Indii - " Indie - Magia Wieczności" nabiera całkiem nowego znaczenia....


Kilka słów o prawdziwych danych według bardziej doświadczonych:
- wiza wielokrotnego przekraczania granicy owszem wymaga tzw. dwumiesięcznej pauzy ale tylko w przypadku powrotu do własnego kraju (dobra wiadomość)
- wszystkie osoby, które dostały wizy razem z nami, otrzymały je na okres 6 miesięcy ( bardzo dobra wiadomość)
- wiza jest ważna od dnia wydania a nie od dnia przekroczenia indyjskiej granicy (zła wiadomość)
- na dworcu w New Delhi na I piętrze jest kasa , w której dostaniemy bilety z tak zwanej puli turystycznej (pożyteczna wiadomość od Pana z Lublina)
- ponoć od lotniska w Delhi można dojechać metrem (nie wiedziałem, że jest tam metro)
- tanie loty oferuje ukraiński przewoźnik, trzeba dostać się do Kijowa (niby problematyczne ale jeśli ma się kuzyna we Lwowie jest łatwiej)
- wydanie wizy nie trwa minimum 3 dni, praktycznie jest to znacznie dłużej (wiadomość usunięta ze strony BLS)
- czasem potwierdzenie rezerwacji lotu nie ma żadnego znaczenia, gdyż znane są przypadki, kiedy nasze samoloty dawno odleciały a wizy jak nie ma, tak nie ma (składamy wniosek odpowiedni wcześniej ale nie za wcześnie, bo skutek jest odwrotny)
- automat do pobierania numerków w firmie BLS nie działa, więc ich nie pobieramy (wiadomość całkowicie niepożyteczna ;) ale za to jest kuchnia, w której można zrobić sobie kawę lub herbatę...
-



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...