2011-11-06

W telegraficznym skrócie.

Strasznie się rozleniwiliśmy na tym Zanzibarze ale czas wracać do rzeczy ważnych i ważniejszych. Żegnamy wspaniałe plaże i słońce, które piecze jak diabli. W pamięci zostaną nam wieczorne zachody słońca i granie w karty do nocy przy restauracyjnym stoliku. Owoce morze i świeże niezwykłe rybki dopiero co złowione w Oceanie Indyjskim. Kraj, który w pierwszym dniu wydawał nam się przerażający teraz stał się "zwyczajny", zupełnie normalny. Może trochę za dużo tutaj chaosu i komercji na Zanzibarze ale poza kolorem skóry mieszkańców to po kilku dniach odczuwaliśmy pełną swobodę i bezpieczeństwo. Przy pobycie (zwłaszcza z dziećmi)  coś, co nie pozwala do końca się wyluzować to wizja możliwości  zachorowania namalarię. Lecz cóż, tutaj też żyją ludzie i przy zachowania minimum zdrowego rozsądku można tego uniknąć.

Spotkaliśmy na Zanzibarze grupę rodaków, choć widzieliśmy się krótko to jednak było ogromnie miło a od Matyldy otzrymaliśmy dawkę pozytywnej energii i garść bezcennych informacji. Twoją radę dotyczącą rutyny wzięliśmy sobie głęboko do serca. Pozdrowionka dla Denisa - proszę podrap go za uchem od naszych dziewczyn :)
Zatem bierzemy taxi, pędzimy na lotnisko, małe "cafe" i fruuuuuu.....
Do zobaczenia na Półwyspie Arabskim :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...