2011-10-19

Let it rain...

Niestety od rana pada i jest chłodno. Zbieramy się zatem ospale bo aura nie nastraja do spacerków. İdziemy wreszcie na śniadanie do najbliższej knajpki na rogu. Wlaściciel uśmiecha się ze zrozumieniem kiedy prosimy o śniadanie a zegarek wskazuje kılka minut po jedenastej. Pokazuje nam swoje zdjęcia z burmistrzem, po stanie budynków domyślam się że pochodzą sprzed rewitalizacji dzielnicy. Zanim zjemy talerzyk zupy szorby z soczewicy oglądamy stare fotografie z jego rodzinnej miejscowości, z wschodniej części kraju, które wiszą na ścianach.
Potem już tylko kawka i herbatka - po turecku oczywiście :)

Na plecaki zakładamy pokrowce a na siebie kurtki przeciwdeszczowe, kręcimy się po mieście ale wszystko jakby sprzysięgło się przeciw naszemu zwiedzaniu. Deszcz kapie nam z daszków i cieknie po ubraniach.


Patrzymy sie na siebie i tak jakbyśmy czytali sobie nawzajem w myślach. Zmiana planów, wsiadamy do metra. Jest 23:21 a ja widzę jak w oddali mienią się  światła Ankary...

ps.  na tureckiej klawiaturze "i" jest w innym miejscu :) ale już wszystko poprawiłem ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...