2012-02-28

Na przekór wszystkim...

Najlepszym komentarzem to tego postu okazuje się być projekt firmy Adidas: 
"Impossible is nothing."



Czas: Przeszły.
Miejsce akcji: Dom, którego już nie ma (bo dom tworzą domownicy - nie mury).
Akcja: Codzienny powrót z pracy.

Siedzimy na kanapie. Dominika zasłania twarz rękoma opartymi na kolanach, ja przeglądam rachunki. W wiadomościach spiker coś cedzi przez zęby, że Grecja, że kryzys a może już krach. W Szwajcarii  rząd nie reaguje na zmiany w najbardziej stabilnej, jak do tej pory walucie świata. Myślami jesteśmy blisko ziemi, do której przyciskają nas kredyty i szybujący w kosmos szwajcarski Frank. Ceny nieruchomości spadają a my pomimo tego, że oboje mamy pracę nie widzimy jakoś przyszłości. Nikt normalny w tej sytuacji nie pomyślałby  nawet, że można marzyć sobie o dalekim świecie bo sytuacja przygnębiająca i wydaje się bez wyjścia. 
Pomimo tego, angażujemy się w organizację społeczną i rozpoczynamy cykle warsztatów dla dzieci w szkołach. Chyba tak już z czystej desperacji wykładamy na to nasze ostatnie pieniądze bo widzimy ile to sprawia przyjemności dzieciakom. Bronimy się jak opętani aby nikt nie zburzył tego ostatniego bastionu, który trzyma nas w pionie - naszej nadziei. 
Nagle (tutaj nagle oznacza dokładnie półtora roku) przychodzi ten dzień, kiedy gdzieś w środku zaczyna kiełkować pomysł i rodzi się koncepcja. W przeciągu miesiąca zostajemy bez domu ale również odrywamy się od wszelkich problemów. Rosną nam skrzydła a wyobraźnia przenosi nas wszędzie tam gdzie chcemy. W głowie aż trzeszczy od pomysłów i rozpoczyna się ten najpiękniejszy dla nas czas, kiedy czujesz, że jedynie ty sam stoisz na przeszkodzie swoim marzeniom. Puszczamy wodze fantazji  i kończą się ograniczenia. Próbujemy aby ktoś nas wsparł. Szukamy sponsora, bo bilety, szczepionki i wyposażenie. Nikt nie chce pomóc - tłumaczymy sobie, że pewnie nie wierzą, może uznali, że to niemożliwe. Klepią nas po plecach i mówią: "Fajny pomysł" a potem, że skończyły się środki, że na szerzenie kultury to właściwie kasy nie ma. Pieniędzy nie dostaliśmy od nikogo ale wsparcie medialne i owszem. Lista firm i instytucji, która w nas nie zwątpiła jest po prawej stronie naszego bloga a ludzie trzymający za nas kciuki i krzyżujący palce skrywają się w wiadomościach na naszych prywatnych kontach pocztowych.  Za to, że wierzyliście, za to że o nas pamiętaliście mamy najwspanialszy prezent jaki dała nam ta podróż - dziecięcy usmiech:

Niemożliwe nie istnieje!!!

Czas: Teraźniejszy.
Miejsce akcji: Dom - ten prawdziwy :)
Akcja: Właśnie to ... co dzieje się teraz :)




ps.
Ciekawe dlaczego Maroko będzie się mi od dziś kojarzyć ze smakiem truskawek, Moniko :)


2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...